Mój artykuł dla Prestiż magazyn szczeciński 189 (grudzień 2024)
Blisko 5 tysięcy kilometrów od Szczecina, tuż na skraju Półwyspu Arabskiego znajduje się pewien wyjątkowy kraj. Jego śnieżnobiałe domy usytuowane wzdłuż wybrzeża Morza Arabskiego, tętniące życiem bazary pełne aromatycznych przypraw i rękodzieła, majestatyczne fortece zwieńczające postrzępione górskie szczyty oraz rozległe pustynie poprzecinane żyznymi dolinami sprawiają, że jest to idealne miejsce zarówno dla osób poszukujących odpoczynku, jak i tych, które pragną przenieść się w czasie i doświadczyć legendarnej, arabskiej gościnności w jednym z najbardziej stabilnych i bezpiecznych krajów Bliskiego Wschodu. Wybierzmy się wspólnie w podróż przez rozgrzany słońcem piach oraz pełne smakowitych daktyli oazy, by poznać bliżej naszego dzisiejszego bohatera – Oman.

Kiedy wysiadam z samolotu, czuję zmysłowy, orientalny zapach unoszący się w powietrzu, który ozdabia je cienkimi smugami dymu. Wirując w powietrzu, wypełnia wszystkie zakamarki lotniska w Maskacie, racząc swoim niezwykłym aromatem przyjezdnych z całego świata. Spowija również maleńkie bazary, nowoczesne budynki, ale także instytucje publiczne, sklepy oraz całe miasta. To olibanum, żywica pozyskiwana z drzew kadzidłowca, która jest nieodłącznym elementem kultury i dziedzictwa narodowego Omanu. Od wieków ceniona za swoje właściwości przeciwbólowe i uspokajające, w dawnych czasach była znacznie kosztowniejsza niż złoto, a handel nią połączony z silną gospodarką morską zapewnił temu pustynnemu krajowi olbrzymi rozkwit na przełomie XI i XII wieku. Intensywny zapach olibanum wita mnie wszędzie, tak jak w starożytności witał kupców przybywających do omańskich portów i na targowiska. W Muttrah miesza się z zapachem przypraw, jaśminu i piżmowych perfum sprzedawanych na Al Dhalam, jednym z najstarszych bazarów w Omanie, z kolei w Maskacie sunie niezauważony po gładkich ścianach meczetu sułtana Kabusa ibn Sa’ida, który jako jeden z niewielu meczetów w Omanie jest udostępniony do zwiedzania dla wyznawców pozostałych religii.
Spoglądam na lśniące w słońcu marmurowe ściany masdżidu przyozdobione kolorowymi panelami o kwiatowych wzorach, które stanowią doskonały przykład nowoczesnej architektury islamu i skrywają w sobie dwa niezwykłe arcydzieła. Bogato zdobiona sala modlitewna jest oświetlona zachwycającym, długim na 14 i szerokim na 8 metrów żyrandolem wykonanym na zlecenie omańskiego rządu przez firmę Swarovski. Ten drugi co do wielkości żyrandol na świecie składający się z 600 tysięcy kryształów rozjaśnionych blaskiem ponad tysiąca lamp unosi się nad olbrzymim dywanem utkanym ręcznie w misterne wzory. On także jest bardzo wyjątkowy, ponieważ w chwili otwarcia Wielkiego Meczetu w 2001 roku, dywan o powierzchni 4300 m2 wykonany przez perskich tkaczy w Iranie był największym tego typu przedmiotem na świecie. Opuszczam miasto otulone wspaniałym zapachem olibanum, by między ostrymi jak brzytwa skałami łańcucha górskiego Al-Hadżar odkryć jedno z najstarszych miast w Omanie. Na przełomie VI i VII wieku Nizwa, w której spotykali się kupcy sprowadzający towary z gór oraz handlarze dostarczający produkty drogą morską była stolicą kraju, lecz z upływem czasu zmieniła się z serca handlu, edukacji i sztuki w główny ośrodek uprawy daktyli. Przeraźliwie słodkimi owocami częstuje mnie jeden z lokalnych sprzedawców, jednak szybko zaczyna mi się kręcić w głowie – nie jestem tylko pewna, czy od nadmiaru cukru, czy blasku olbrzymich, złotych naszyjników umieszczonych za szybami kilkunastu zakładów jubilerskich, które ku mojemu zaskoczeniu stanowią główny rodzaj sklepów znajdujących się w centrum miasta.





Najbardziej znanym zabytkiem Nizwy jak i całego Omanu jest okazały fort zbudowany na ruinach dwunastowiecznej twierdzy przez Sułtana bin Saifa bin Malika w latach 50. XVII wieku. Imponująca budowla o gładkich ścianach w kolorze piasku prezentuje dawną architekturę Omanu, a jej potężna wieża o wysokości 30 metrów stanowiła doskonały punkt obserwacyjny zapewniający bezpieczeństwo mieszkańcom miasta. Gdy 24 armaty umiejscowione na szczycie strażnicy nie zdołały powstrzymać wrogów przed wtargnięciem do fortu, na wąskich schodach prowadzących do wnętrza budynku czekali na nich żołnierze z naczyniami wypełnionymi gorącym olejem, który wylewali przez niewielkie otwory na swoich rywali. Zupełnie nieprzypadkowo Fort w Nizwie znajduje się nad podziemnym strumieniem zapewniającym przetrwanie podczas długiego oblężenia, gdyż Omańczycy już w średniowieczu doskonale opanowali zarządzanie wodą i stworzyli niezwykły system nawadniający nazywany Aflaj, który dzięki grawitacji rozdzielał wodę prosto od źródła aż do ważnych strategicznie obiektów, domostw, meczetów i na pola uprawne.
Przeważająca część Omanu składa się z obszarów pustynnych, półpustynnych lub górzystych charakteryzujących się niską wilgotnością oraz niewielką ilością opadów, jednak położenie kraju u zbiegu Zatoki Omańskiej oraz Morza Arabskiego sprawiło, że pomimo obecnego wszędzie piasku, jest on od zawsze silnie związany z wodą. W mieście Sur między niepozornymi, kremowo-białymi domkami Omańczycy przez wieki doskonalili technikę budowania tradycyjnych arabskich żaglowców znanych jako dau, która zapewniła im uznanie starożytnego świata. Już w VI wieku Sur stał się ważnym portem handlowym łączącym Półwysep Arabski z Afryką Wschodnią, dzięki czemu w kolejnych latach na ogromną skalę rozkwitł handel z Indiami oraz Chinami, a przedmioty takie jak kadzidła, przyprawy, kamfora, drogocenne kamienie, kość słoniowa czy drzewo sandałowe trafiały do rąk kupców nawet w najbardziej odległych zakątkach globu. Jadę beztrosko przed siebie w kierunku Morza Arabskiego i podziwiam rozciągające się daleko za horyzont pomarańczowo-żółte wydmy. W niektórych miejscach piach poprzecinany jest licznymi wadi, czyli korytami rzek wyżłobionymi w skałach, które w mgnieniu oka wypełniają się wodą w trakcie pory deszczowej. Podczas intensywnych opadów ich nieokiełznana siła może stanowić duże zagrożenie dla mieszkańców pobliskich miejscowości, jednak w porze suchej ocalałe zbiorniki zamieniają się we wspaniałe oazy, a ich turkusowa woda przefiltrowana przez wapienne skały zachęca do kąpieli. Na popołudniowy odpoczynek w cieniu wielkich skalnych ścian wybieram Wadi Shab. Aby tu dotrzeć, muszę przecisnąć się niewielką łodzią przez setki białych i różowych lotosów oraz wspiąć się po tysiącach kamieni w górę wyschniętej rzeki. Mijam niewielkie, rajskie baseny otoczone wysuszonymi od bezlitosnego słońca palmami, jednak kozy jako stali bywalcy tych trudno dostępnych miejsc nie pozwalają mi na cieszenie się orzeźwiającą kąpielą w zupełnej samotności.



W krystalicznie czystej wodzie otaczającej wyspy Daymaniyat leżące u wybrzeży Maskatu także czekają na mnie lokalni mieszkańcy. Ci, w przeciwieństwie do głośnych i nieco aroganckich kóz, potrzebują wsparcia, żeby przetrwać. Żółwie zielone oraz żółwie szylkretowe, kolejno zagrożone i krytycznie zagrożone wyginięciem, rozmnażają się na 9 wysepkach tego niewielkiego archipelagu od mają aż do października, a ponieważ Daymaniyat w 1993 roku zostały objęte ochroną i przekształcone w rezerwat przyrody, dostęp do tego obszaru jest ściśle monitorowany przez władze Omanu. W okresie lęgowym tych gadów zabronione jest przebywanie na wyspach, jednak podczas snorkelingu można towarzyszyć żółwiom w ich swobodnym przemieszczaniu się pod grzbietami fal. Rozświetlona słońcem woda – czystsza niż gdziekolwiek indziej, miękkie od morskiej trawy dno i wynurzające się co kilka minut żółwie stworzyły wspomnienie, jakie zapisało się w mojej pamięci na zawsze. Aby dowiedzieć się więcej na temat fascynującego życia żółwi i trudności, jakie napotykają na swojej drodze, późnym wieczorem docieram do rezerwatu Ras Al Jinz, który obejmuje 45 km linii brzegowej i jest najważniejszym miejscem lęgowym populacji żółwi zielonych zamieszkujących wody Oceanu Indyjskiego.
Każdego roku tysiące żółwic pojawia się na plaży rezerwatu, gdzie przed wieloma laty same przyszły na świat, by pod osłoną nocy wykopać niewielką jamę i złożyć w niej od 70 do 200 jaj. W Ras Al Jinz niezakłócony niczym blask księżyca odbijający się od wody wskazuje maleńkim żółwikom drogę do Morza Arabskiego, jednak w pozostałych zakątkach świata oświetlenie miast i ulicznych latarni sprawia, że zwierzęta się mylą i zamiast w bezpieczne fale, udają się w przeciwnym kierunku, ginąc na drodze lub padając z wycieńczenia. Zaledwie 1 na 1000 żółwi osiągnie dojrzałość płciową i powróci do miejsca lęgowego, aby ponownie złożyć jaja i dać życie kolejnym przedstawicielom swojego gatunku, dlatego rząd Omanu objął ochroną wszystkie gatunki żółwi morskich, co powoli stabilizuje ich populację w regionie. W rezerwacie można obserwować, jak olbrzymie żółwice z wielkim wysiłkiem zakopują w piachu drogocenne jaja, jednak odbywa się to pod ścisłą kontrolą przewodników przez zaledwie kilka minut, aby nie przeszkadzać samicom w ich ciężkiej pracy. Pośród pofalowanych wydm wpadających ukradkiem w objęcia morskich fal, palm daktylowych stojących w równych rzędach na baczność, kolorowych kopców usypanych z aromatycznych przypraw i dymu olibanum okrywającego lekką zasłoną całe miasta, czas płynie wolniej. Wskazówki zegara prześlizgują się niespiesznie między cyframi, gdy muezzini przejmującymi głosami wzywają wiernych do modlitwy, a na śnieżnobiałych plażach pod osłoną nocy odbywa się jeden z najpiękniejszych cudów natury. Od wspaniałych kurortów i znakomitych restauracji, przez wędrówki po górskich szczytach i rozległych oazach, aż po uśmiechy wymieniane ze starszymi Panami, którzy pieczołowicie rozpalają kolejne kadzidła, proponując w międzyczasie wspólne wypicie herbaty – Oman ma wszystko, aby od pierwszego wejrzenia zakochać się w Bliskim Wschodzie.

Wskazówki dotyczące wyjazdu do Omanu
- Jako kobieta nie musisz zakrywać włosów, ale są miejsca, w których będziesz czuła się bardziej komfortowo, gdy jednak ukryjesz je pod chustą.
- Oman latem przypomina piekło. 45°C to naprawdę dotkliwa temperatura, nie zapomnij o kroplach do oczu.
- Im dalej od miasta, tym bardziej niezrozumiałe stanie się pojęcie dania wege w przydrożnych knajpach. Omańczycy zrobią naprawdę dużo, żeby nie zawieść oczekiwań europejskiego turysty, więc możesz skończyć z tortillą wypełnioną po brzegi ogórkiem – wege? Wege.
- Snorkeling przy Wyspach Daymaniyat to jedno z moich najpiękniejszych wspomnień z Omanu. Razem ze mną były tylko 3 osoby, więc każdy z nas czuł się tak naprawdę zupełnie sam w tym wyjątkowym miejscu. Jeśli chcesz doznać podobnego komfortu, wybierz się w podróż w środku dnia, gdy jest najgoręcej. Coś za coś.
- W Omanie poznasz prawdziwą, arabską kulturę. Jest pełna ciszy, spokoju i szacunku. Nikt nie będzie na Ciebie krzyczał, żeby sprzedać Ci pamiątkę na targu, a już na pewno nie pobiegnie za Tobą przez pół bazaru, wykrzykując ceny swoich produktów.
- Jeśli wylądujesz na lotnisku w Maskacie, przygotuj się na baaaaaaaardzo długą kontrolę paszportową.



