Korsyka – francuska piękność

Mój artykuł dla Prestiż magazyn szczeciński 192 (marzec 2025)

Czarująca, tajemnicza, zniewalająco piękna. Okryta płaszczem sosnowych lasów i suknią gęstej makii pachnącą potpourri. Już starożytni Grecy mówili na nią Kallístē – najpiękniejsza, gdyż jej niezwykły urok od setek lat zachwyca każdego, kto pojawi się u jej wybrzeży. Choć wyłania się niczym klejnot z lazurowych fal Morza Śródziemnego, będąc czwartą co do wielkości wyspą tego akwenu, często bywa mylona z pełną tropikalnej flory i fauny Kostaryką. Jej piaszczyste plaże skryte w płytkich zatokach, głębokie kaniony pełne krętych rzek oraz maleńkie wioski tulące się czule do wysokich gór sprawiły, że wielu straciło dla niej głowę. Potrafi w sobie rozkochać, wyostrzając wszystkie zmysły, by po rozstaniu pozostawić w sercu uczucie wielkiej tęsknoty. Kusi zapachem, smakiem lokalnych dań oraz widokami, jakich nie da się zapomnieć. To prawdziwa piękność, której na imię Korsyka.

Korsyka to niepozorna francuska wyspa zamieszkiwana przez niecałe czterysta tysięcy osób, która jest jednym z najmniej zaludnionych miejsc w Europie. Nie widnieje na szczytach list wymarzonych wakacyjnych destynacji, dzięki czemu nawet w środku lata można zwiedzać ją w zupełnej samotności. Aby ją poznać, wyruszyłam w pięciogodzinną podróż promem z włoskiego miasta Livorno. Już pierwsze zerknięcie na Bastię będącą sercem handlu i przemysłu Korsyki uświadomiło mi, że Grecy i w tym przypadku się nie pomylili – pełne urokliwych uliczek portowe miasto otoczone z jednej strony błękitną wodą a z drugiej zielonymi wzgórzami jest po prostu przepiękne. Prawdziwe spotkanie z Korsyką rozpoczynam jednak na drodze D84, która wiedzie przez Col de Vergio, najwyższą przełęcz na wyspie. Kurz wirujący w promieniach południowego słońca przysłania nawierzchnię o wątpliwej jakości, a droga wije się między ostrymi skałami niczym serpentyna, ocierając o wyjątkowo niski murek symbolicznie oddzielający ją od przerażająco stromych urwisk. Co pewien czas, zazwyczaj w środku ostrego zakrętu lub miejscu, gdzie miniaturowy murek traci na moment swoją ciągłość i odsłania głęboką na kilkadziesiąt metrów przepaść, że skalnych ścian zeskakują rozbrykane kozy. 

Zwierzęta przemieszczają się powoli i nadzwyczaj pewnym krokiem, zatrzymując z lekceważącą miną tuż przed maską samochodu. Zdaje się, że pasażerowie pojazdów mechanicznych stanowią odpowiednią widownię do obserwowania walk, jakie toczą ze sobą samce należące do budzącej postrach na górskich drogach koziej gromady. Gdy po kilku godzinach jazdy krajobraz ulega zmianie i miejsce pomarańczowych skał sięgających swoimi czubkami do samego nieba zajmują jasnozielone sosny, przy drodze zauważam najbardziej znane zwierzęta na wyspie – dzikie świnie. Niektóre z nich dreptają wesoło wzdłuż linii drzew i są zbyt zajęte poszukiwaniem ulubionych smakołyków, by zwrócić na mnie uwagę, podczas gdy pozostałe ucinają drzemkę w cieniu skał, śpiąc snem tak twardym, że gdybym do nich dołączyła, mogłyby tego nie zauważyć. Środkowa część Korsyki pokryta jest liściastymi i mieszanymi lasami objętymi ochroną, a drzewa takie jak jodły, dęby, buki czy kasztanowce jadalne porastają ściany potężnych gór, przez które przebiega długi na 180 km szlak GR 20 uważany za jedną z najtrudniejszych tras górskich w Europie. Malownicza droga D84 prowadzi do niewielkiej miejscowości Ota, która wydaje się być przyklejona do miękkich, zielonych ścian pobliskiego pasma górskiego. Małe, beżowe domki otoczone są ze wszystkich stron ołownikiem uszkowatym – drobnymi kwiatami o błękitnym kolorze, których delikatny zapach unosi się w powietrzu jak wspaniałe, francuskie perfumy.

Miasto położone jest w pobliżu kanionu Spelunca, który zimą wypełnia się rwącym potokiem, natomiast latem łagodnym strumieniem tworzącym między potężnymi głazami dziesiątki niewielkich, naturalnych basenów. To właśnie tutaj przez większość dnia odpoczywają mieszkańcy wioski oraz wszyscy przyjezdni, jednak po południu, kiedy słońce kończy swoją wędrówkę po niebie i zaczyna chować się za górskimi szczytami, to miejsce staje się zupełnie puste. Siedząc w samotności w przyjemnie ciepłej wodzie na najwygodniejszym kamieniu, jaki w całym swoim życiu znalazłam, nasłuchuję odgłosu niewielkich wodospadów płynących w oddali i obserwuję jaskółki wykonujące swoje niezwykłe, podniebne akrobacje. Staram się odprężyć i całkowicie zapomnieć o tym, jak wygląda dzielenie poplątanych, górskich dróg z francuskimi kierowcami. Według licznych raportów to właśnie Francuzi są najgorszymi kierowcami w Europie, a ich wyjątkowo agresywna jazda powoduje mnóstwo nieprzyjemnych sytuacji na drodze. Nieustanne przekraczanie prędkości, brak zachowania odstępu oraz uciążliwe trąbienie na pełnej ostrych zakrętów górskiej ścieżce potrafi wystraszyć i całkowicie odebrać przyjemność podróżowania po tej niezwykłej wyspie.

O świcie, gdy zapach błękitnych kwiatów ołownika ustępuje woni aromatycznych ziół porastających górskie zbocza otaczające wioskę Ota, ruszam w dalszą podróż na zachód wyspy, w kierunku zatoki Porto. Słońce witam na jednym z punktów widokowych, obserwując w zupełnej ciszy, jak z cienia wyłaniają się pomarańczowe Calanques de Piana – niezwykłe formacje skalne o wyjątkowo stromych ścianach, które już w 1983 roku zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO i są jedną z najbardziej rozpoznawalnych atrakcji Korsyki. Podobną popularnością cieszy się także miasto Ajaccio, gdzie 15 sierpnia 1769 roku urodził się Napoleon Bonaparte. Znaczącym elementem tożsamości kulturowej Korsykan jest Paghjella, czyli tradycyjny śpiew polifoniczny wykonywany przez mężczyzn, który przez wieki stanowił ważną część codziennego życia mieszkańców regionu Balagne znajdującego się w północno-zachodniej części wyspy. Jedwabiste głosy śpiewaków rozbrzmiewające wśród gajów oliwnych i poszarpanych skał niosły ze sobą dziecięce kołysanki, opowiadały o pięknie życia i miłości oraz towarzyszyły zmarłym w ich w ostatniej drodze. Po I wojnie światowej Paghjella prezentująca zarówno świeckie jak i sakralne pieśni przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie niemal całkowicie przestała istnieć, lecz rozwój korsykańskiego nacjonalizmu w latach 70. XX wieku doprowadził do odrodzenia tej niezwykłej tradycji, która w 2009 roku została umieszczona na liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO wymagającego pilnej ochrony.

Linia brzegowa Korsyki ma blisko 1000 km i skrywa jedne z najpiękniejszych plaż nie tylko Europy, ale świata. Biały, miękki piach i turkusowa woda otoczone są ze wszystkich stron makią – niską formacją roślinną, która wspina się w kierunku górskich szczytów i wypełniona jest kwiatami oraz ziołami charakterystycznymi dla obszaru Morza Śródziemnego. Przedzieram się przez zielony dywan utkany gęsto z pachnących roślin, by ujrzeć miasto Bonifacio położone na skraju wysokiego klifu. Spogląda ono w kierunku Sardynii oddzielonej Cieśniną Świętego Bonifacego, gdzie w wodzie pełnej wystających skał i niewidocznych mielizn w 1855 roku zatonęła francuska fregata Sémillante, zabierając ze sobą w morską otchłań aż 693 osoby. Gdy słońce chowa się za horyzontem, powietrze natychmiast wypełnia zapach jałowca, rozmarynu, wawrzynu, mirtu, mięty, szałwii i wrzosu. Miesza się z morską bryzą i rozgrzanym piaskiem, na zawsze zapisując tę zwyczajną chwilę w mojej pamięci. Niemal każda plaża na Korsyce zachwyciła mnie swoim urokiem, jednak to Santa Giulia w południowo-wschodniej części wyspy wywołała największy uśmiech na mojej twarzy. Długa plaża o miękkim, białym piasku znajduje się nad płytką zatoką o nieprawdopodobnie przejrzystej wodzie i otulona jest makią, której zapach czuć nawet kilkadziesiąt metrów od brzegu. Jest on przyozdobiony ogromnymi głazami podobnymi do tych, jakie można zobaczyć na Seszelach, co tylko potwierdza, że rajskie plaże znajdują się dużo bliżej, niż na drugim końcu świata.

Mieszkańcy Korsyki, którzy z wielkim wysiłkiem dążą do podtrzymania kulturowej autonomii, żyją w ogromnej harmonii z naturą. Wyspa pełna jest kolorowych kwiatów, gajów oliwnych, winnic, ukrytych przed światem kanionów wypełnionych naturalnymi basenami, rzek splątanych jak turkusowe wstążki, maleńkich wiosek znajdujących się w objęciach wysokich gór, pustych plaż oraz niezwykłych formacji skalnych we wszystkich możliwych kształtach i kolorach. Niepowtarzalne połączenie różnorodności krajobrazowej, wspaniałej tradycji oraz nieprawdopodobnej gamy zapachów natury sprawiają, że warto jest poznać bliżej tę francuską piękność.

Wskazówki dotyczące wyjazdu na Korsykę

  1. Przygotuj się na trudną jazdę. Niektórzy francuscy kierowcy we krwi mają więcej adrenaliny niż hemoglobiny, więc będą trąbić, siedzieć Ci na zderzaku, wyprzedzać na zakrętach i jechać naprawdę szybko na krętych, górskich drogach. Puść ich – najwyżej to oni spadną w przepaść zamiast Ciebie.
  2. Uważaj na kozy, które lubią zeskakiwać na drogę w najmniej oczekiwanym momencie i niekonieczne chcą się przesunąć, a na grzeczne trąbnięcie robią obrażone miny.
  3. Jeśli odwiedzisz miejscowość Ota, przygotuj się na bardzo długie poszukiwania miejsca parkingowego.
  4. Jeśli chcesz wybrać się na plażę Santa Giulia, najlepiej nie idź spać. Mały parking przy skałach bardzo szybko się zapełnia, podobnie jak miejsca na długiej, choć niezbyt szerokiej plaży, więc bądź tutaj naprawdę wcześnie. Wygodnie jest w pobliżu głazów – dużo cienia, małych rybek i wspaniały widok na makię.
  5. Droga D84 jest tak piękna, że trudno opisać ją słowami. Jeśli wybierasz się na Korsykę, poprowadź swoją trasę właśnie tędy.

error: Content is protected !!